O szkodliwości chipsów wiem prawie wszystko, nigdy jednak żaden z argumentów aby ich nie jeść nie był na tyle silny, żebym odpuściła sobie tą małą chrupiącą przekąskę. Ale!!!!! Jakiś czas temu spotkałam się z porównaniem, które tak silnie wpłynęło na moja wyobraźnię i tak obrzydziło mi chipsy, że następnym razem zastanowię się 1000 razy zanim po nie sięgnę. Mianowicie – od zawsze miałam silna awersję do nikotyny, od dymu papierosowego boli mnie głowa i zbiera mi się na wymioty. Nigdy nie rozumiałam jak zaciąganie się takim smrodem może dawać przyjemność. Czułam się lepsza od palaczy, wychodząc z założenia, że ja się nie truję…
W procesie produkcji chipsów, czy frytek powstaje akryloamid- silna substancja rakotwórcza, która używana jest także przy oczyszczaniu ścieków, jest składnikiem plastiku, gumy czy papieru. Mało??? Spożywając jedną frytkę czy chipsa przekraczasz 1000x bezpieczna normę spożycia akryloamidu. W środowisku branżowym przyjęło się powiedzenie:
JEDNA FRYTKA TO TYLE, CO JEDEN PAPIEROS. 
I właśnie to konkretne porównanie sprawiło, że teraz myśląc o chipsach widzę siebie jak chrupię śmierdzący papieros. Następnym razem, gdy ktoś mnie poczęstuje Lays`ami raczej podziękuję.
To się nazywa siła dobrego porównania.